piątek, 2 sierpnia 2013

Nowo narodzone lwiątka i stan Kiary...

Stan Kiary gwałtownie sie pogorszył. Było jeszcze gorzej, niż ktokolwiek myslał. Tym razem Kiara nadmiernie śliniła się... baa parę razy w dniu wymiotowała krwią. Nikt nie wiedział jak jej pomóc, wszyscy spodziewali się najgorszego... śmierci. Kovu był załamany, jego żona chyba żegnała się z życie, a lwiątka rosły. Kształtowały się ich charaktery, były bez matki. Przyjaciółka Kiary opiekowała się książęcymi dziećmi, karmiła je, była dla nich jak matka. Kovu z dnia na dzień martwił się i obwiniał się o chorobę małżonki, nie wiedział co ma myślec. Simba uciekł, wrócił dopiero po kilku dniach od kłótni z władcą Lwiej Ziemi, nawet do Nali nie pisnął słowa. Siedział w kącie i znikał na kilka dni, lew był młody, Nala obawiała się, że może ją zdradzać, ale tym razem nie myślała o tym. Wmawiałą sobie, że jej córka wyzdrowieje i tak sie stało. Rano Kiara obudziłą się, znikły jej dreszcze, chwiała się na nogach ale mogła przytualć do siebie dzieci, wprawdzie nie mogła ich karmić. Rafiki stwierdził, że mogłyby się zarazić od matki a wtedy na pewno by nie przeżyły. Kovu opiekował się żona jak nigdy, Simba przeprosił Kovu, ale nadal znikał. Wszyscy byli szczęśliwi. Władczyni wprawdzie nie mogło wychodzić przez najbliższe dni na dwór, ani przemęczać się. Lwiątka rosły, Kivuli był mądrym lwiątkiem, rozsądnie podejmował decyzje, lubiał pomagać innym. Wazi była taka spokojna i zrównoważona, czasami pyskata, nie mogła pochamowac się od zabawy. Ore była przebiegłą małą lwiczkę z wieeelkim poczuciem humoru, była czasami pyskata i kochała przygody.
***
Tymczasem Simba wybrał się gdzieś, oddalił się od Lwiej Skały, czekał teraz na kogoś, ale na kogo? Wskoczyłą na niego piękna, młoda lwica z obwódkami na oczach i trzema kropkami pod nimi. 
Była bardzo zabawna, przewróciła Simbę, liznęła go po poliku i powiedziała - Cześć mój Simbusiu, dlaczego tak długo dzisiaj cię nie było, myślę, że mi to wynagrodzisz - Neema kocham cię, ale nikt nie może dowiedzieć się o naszym romansie, zobaczysz w najbliższym czasie zabije Nalę, a wtedy nie będziesz musiała się ukrywać - lwy całowały się przez chwilę. Spędizły ze sobą cąły dzień, mieli go tylko dla siebie. Simba tak naprawdę kochał obydwie lwice, ale Nala znudziła mu się...

Cdn.

Myślę, że się spodobało, przepraszam za błędy... jak myślicie czy Simba zabije Nalę?

Narodziny...

Słoneczny dzień na Lwiej Skale, nowi królowie Kiara i Kovu wylegiwali się na ciepłej skale. Córka Simby był w ciąży, Kovu nie mógł pohamować swojego szczęścia, cały czas mówił o ciąży, o dzieciach, kto będzie królem jeśli będą bliźniaki, a jeśli żadne z lwiątek nie będzie sie nadawac na przyszłego wałdcę, te myśli cały czas go trapiły. Dziwne było to, że Rafiki i Kiara byli jakoś ostatni przygnębieni, tak jakby coś się działo, a Kovu nic o tym nie weidział, nie wiedział o tym, że Kiara jest chora może nie przeżyć... Nagle, rozległ się krzyk to była Kiara, krzyczała i jęczała, trudno ją było zrozumieć - Aaaa, Kovu, aaa to chyba już ja rodzę, jak boli - kładała się po ziemi z bólu - Kovu bez zastanowienia pobiegł po Rafikiego, po chwili wrócili do Kiary, ona już urodziła, ale oddaliła się od lwiątek, nie była w stanie ich nakarmić ani się poruszyć. Kovu bał się, ale myślał że to tylko ból po porodowy, mylił się. Rafiki o wszystkim mu powiedział - Kovu, Kiara jest i przed ciążą była ciężko chora, dziwię się, że jeszcze przeżyła ciążę, nie wiem co dalej będzie, w najbliższym czasie może umrzeć - Rafiki zamilkł  i odszedł, od ledwo stojącego na łapach króla. Władca był załamany, otrząsnął się podbiegł do Kiary, Rafiki jeszcze przed odejściem powiedział, że może złagodzić cierpienie lwicy, zimną wodą. Kovu kazał jednej z lwic przynieść wody. Podbiegł najpierw do żony, nic nie mówił, wsunął trzy lwiątka w jej trzęsące sie łapy. Były takie słodkie, trzy lwiątka, jeden ciemny samczyk, podobny do ojca i dwie lwiczki. Kiara wyjęczała - jak ich nazwiemy? - z jej ciała lał się pot - Jak chcesz kochanie, ale pamiętaj musisz odpoczywać - Dobrze, kochanie, ekchem ( odchrząknęła z trudem ) To ja nazwę, ekchem tego ciemnego... Kivuli*, może być? - Tak kochanie piękne imię, to ta ruda będzie miała na imię Ore*, najjaśniejsza... Wazi*. Dobrze kochanie, połóż się już, odpoczywaj. Nie będziesz w stanie karmic młodych - Nie Kovu, ja chcę żeby były przy mnie, ekchem! - Nie, nie ma mowy dostarczanie pokarmu mogłoby cię słabić, a ja nie pozwolę na to że byś umarła, poproszę Sechemu*, aby wykarmiła i nasza dzieci, dzisiaj twoja przyjaciółka urodziła lwiątko, poradzi sobie - Kovu odszedł, podbiegł do Simby on dowiedział się o chorobie córki, wykrzyczał do Kovu - Dlaczego, dlaczego jej nie pilnowałeś, ona jest chora może umrzeć - Nala go uspokoiła - Simba to nie jego wina, on nie wiedział o zagrożeniu! - Były król lodszedł, biegnąc otarł się o Kovu, tak jakby chciał wzbudzić w nim poczucie winy. Mąż Kovu był załamany, a co jeśli ona umrze...
----------------------
Tłumaczenie imion z języka suahili:
Kivuli*-Cień
Ore*-Ruda
Wazi*-Jasna



Ech myślę, że skomentujecie notkę. Następna już jutro, a moze dziś wieczorem... Pozdrawiam!!! 

Hejka :)

Hej, jestem Alex Russo, ale tak naprawdę mam na imię Andzia... To mój drugi blog, pierwszy założyłam przed chwilą :) Lubię króla lwa, chcę zgłębiać różne tajniki tego filmu, moja starsza siostra prowadzi dwa blogi o królu lwie, tu są linki:
przyjdzieczasinamnie.blogspot.com
ZycieDolphy.blogspot.com
Zapraszam na jej blogi...

Ale przejdźmy do tej historii, tutaj będe kontynuowała dalsze dzieje Kovu i Kiary, ich pokolenia. To będzie moja wersja... 
Zapraszam i pozdrawiam!